Dziwne rzeczy, które jadłam w tym miesiącu (1)

Witajcie!


Każdy czasem lubi sobie poeksperymentować- urozmaica to życie i pozwala odkryć wiele niezbadanych jeszcze (przez siebie) rzeczy. Blog ten jest poświęcony poradom kosmetycznym, ale postanowiłam dodać jeden dział na temat moich eksperymentów w życiu. Niektóre posty będą dotyczyć urody, a niektóre (tak jak ten) innych dziwnych rzeczy. Mam nadzieję, że spodoba się Wam taki off-topic :).

Frytki z cukrem


Tego szaleństwa spróbowałam całkiem przypadkowo, gdy mój chłopak udawał, że niechcący pomylił cukier z solą. Na początku byłam trochę zaniepokojona całym zdarzeniem, aczkolwiek wzięłam frytkę z talerza i zanurzyłam ją w cukrze. Jak smakują frytki w cukrze? Jak frytka i doughnut w jednym! Gdy mój chłopak wyjawił mi, że jedynie żartował, machnęłam ręką i zanurzyłam kolejną frytkę w cukrze! Z każdym kolejnym kęsem coraz lepsze. Lubię słodycze i uwielbiam frytki, dlatego to połączenie jest dla mnie geniuszem (pomijam kwestię kaloryczną :P). W skali od 0 do 10 daje 9!



Kotleciki sojowe




...a'la schabowe. Soja to roślina, a schabowego robi się z mięsa (?!)... Uznałam jednak, że warto skosztować tego wynalazku. Na początek błędne założyłam, że wystarczy takie kotleciki wrzucić prosto na patelnie. Dopiero po spaleniu kilku okazało się, iż powinno się je namoczyć w bulionie i opanierować (a miało być tak prosto!). Po wykonaniu wszystkich zaleconych czynności mogłam w końcu spróbować smaku roślinnego schabowego. Pierwszy kęs był... ciekawy. Smaku mięsa nie wyczuwałam, ale rozpoznałam lekko orzechową nutkę. Niestety z każdym kolejnym kęsem było coraz gorzej. Ostatnie trzy  ledwo przełknęłam, po czym obficie popiłam wodą. Struktura kotlecika miała chyba imitować strukturę mięsa, co po części udało się osiągnąć. Nie ona jednak przeszkadzała, lecz smak sam w sobie. Nutka orzechowa zniknęła i było już tylko dziwnego, włóknistego w panierce (będącej najsmaczniejszą częścią całej potrawy). Nie przepadam za mięsem, ale kotleciki sojowe są na mojej liście "Znienawidzone potrawy". Przyznam, że bardzo się zawiodłam, gdyż liczyłam na możliwość wprowadzenia do swojej diety soi (a kotlety były takie tanie...- zbyt piękne, żeby było prawdziwe). W skali od 0 do 10 daje 2 ze względu na pierwszy kęs oraz wartości odżywcze (szczególnie białko).



Awokado

Wiem, to dziwne, że pierwszy raz awokado spróbowałam 2 miesiące po swoich 23. urodzinach... Jakoś jednak nie żałuję, że wcześniej tego nie zrobiłam. Wydawałoby się, że takie awokado to kiepski temat do "Dziwne rzeczy, które jadłam...", ale dla mnie naprawdę jest ono dziwne! 
Awokado rozkroiłam i zaczęłam wyjadać łyżeczką (tak jak czasem kiwi).Podobnie jak w kwestii kotlecików, pierwszy "raz" był do zniesienia. Kolejne stawały się coraz gorsze. Zaczęłam nawet szukać na internecie możliwości innego (niż zjedzenie) wykorzystania awokado. Jednakże postanowiłam całą sprawę odłożyć na później, jak to mam w zwyczaju. Do awokado zabrałam się ponownie następnego dnia oraz następnego i następnego (łącznie jadłam go 4 dni). Za każdym razem było tak samo! Zupełnie nie rozumiem tego owocu. Niby wartościowy, ale po pierwszym spróbowaniu coraz słabiej czuć maślany posmak, który go ratował w moich oczach, aczkolwiek ludzie chętnie go spożywają. Dlaczego mnie tak odrzuca?  Daje mu 4, bo jest mniej ohydny niż kotleciki i dałam radę go zjeść, ale nie należało to do jakichś wspaniałych przeżyć w moim życiu.



Tortilla wegetariańska



Zakupiona w Biedronce za 5.99 za dwie sztuki (hashtag #egzaminy #szybki_obiad). Miałam wziąć tą z kurczaczkiem, ale ostatnio mam fazę na eksperymentowanie i wybrałam wersję z: mozzarellą, cheddarem, kukurydzą, szpinakiem i bryndzą sądecką. Mieszanka serów i szpinaku? Wszystko co lubię. Odgrzałam ową nowość biedronkową, ukroiłam kawałek i z przykrością stwierdziłam, że farsz smakuje jak... kapusta. Lekko kwaskowaty o strukturze liściastej (przez szpinak). Sera nie było dostatecznie dużo, żebym go zobaczyła (pewnie się stopił ;) ). Rozczarowałam się bardzo, ale nie mogę powiedzieć, iż obiad był niesmaczny (chyba dlatego, że byłam głodna). Oceną, jaką dostaje ta wymyślna tortilla, jest 5- takie pół na pół. Zjadłam bo zjadłam. Może jeszcze kiedyś kupię, chociaż po krokiety z kapustą wychodzą chyba taniej ;).

Jak widać w tym miesiącu wygrywają frytki w cukrze. Co wygra za miesiąc? :)

Madeleine Katherine

Komentarze